Kobieta do zjedzenia

  • szt.
  • 29,90 zł
  • Niedostępny

NAKŁAD WYCZERPANY. NIE MA MOŻLIWOŚCI ZAKUPU KSIĄŻKI.

 

Kolejna książka bodajże najbardziej znanej na świecie współczesnej pisarki kanadyjskiej. Bohaterkami tej powieści są dziewczęta, które pragną żyć pełniej i bardziej świadomie kształtować swój los. W poszukiwaniach własnego modelu życia spotyka je więcej rozczarowań niż satysfakcji. Świat, który pragną podbić jawi im się jako monstrualny koszmar, a mężczyzna - jako ucieleśnienie jego drapieżności i żarłoczności.
Polecamy tejże autorki: Dzikość życia, Okaleczenie ciała, Opowieść Podręcznej, Życie przed mężczyzną oraz Zbójecka narzeczona.

Dzieła Margaret Atwood publikowano w niemal czterdziestu krajach. Jest autorką ponad trzydziestu książek, między innymi powieści, poezji i esejów krytycznych. Opowieść podręcznej, Kocie oko oraz Grace i Grace nominowano do Booker Prize. Grace i Grace zdobyła kanadyjską nagrodę Giller Prize oraz włoską Premio Mondello. Ostatniej książce pisarki, Ślepemu zabójcy, w 2000 roku przyznano Booker Prize. Autorka mieszka w Toronto z pisarzem Graeme'em Gibsonem. Wkrótce wydamy jej, jedenastą powieść, Oryks i Derkacz.

Rok wydania: 2004
Stron: 304
Format: 125/183
Oprawa: broszura
Pakowanie: 18
Tłumacz: Małgorzata Golewska- Stafiej

Fragment tekstu:


Dla J.

Powierzchnia, na której pracujesz (najlepiej marmur), utensylia, składniki i twoje palce przez cały czas powinny być chłodne…
(z przepisu na ciasto francuskie,I.S. Rombauer i M.R. Becker, The Joy of Cooking)

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

1
Wiem, że kiedy wstawałam w piątek rano, czułam się dobrze; byłam najwyżej nieco bardziej otępiała niż zazwyczaj. Gdy weszłam do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie, zastałam tam osowiałą Ainsley; powiedziała, że poprzedni wieczór spędziła na nieudanym przyjęciu. Zaklinała się, że towarzystwo składało się z samych studentów stomatologii, co wprawiło ją w stan takiego przygnębienia, że musiała upić się na pocieszenie.
- Nie masz pojęcia, ile trzeba wypić - opowiadała - żeby przebrnąć przez dwadzieścia opowieści o tym, co ludzie mają w jamie ustnej. Najbardziej się ożywili, gdy zaczęłam opowiadać, jaki miałam kiedyś ubytek w zębie. Dosłownie ślinili się. Ale, na litość boską, większość mężczyzn interesuje się przecież nie tylko zębami.
Miała kaca, co wprawiło mnie w dobry nastrój - poczułam się bardzo zdrowa - więc nalałam jej szklankę soku pomidorowego i żwawo przyrządziłam Alka Selzer. Słuchałam jej skarg, wydając współczujące pomruki.
- Jakbym nie miała tego w pracy… - dodała. Ainsley zajmuje się badaniem wadliwych elektrycznych szczoteczek do zębów w firmie produkującej elektryczne szczoteczki do zębów; takie sobie tymczasowe zajęcie. Czeka na okazję, żeby wkręcić się do jednej z tych małych galerii sztuki, chociaż tam słabo płacą: pragnie obcować z artystami. Mówiła, że w zeszłym roku jej pasją byli aktorzy, póki paru nie poznała.
- To zupełna fiksacja. Podejrzewam, że oni wszyscy noszą w kieszeni te zakrzywione lustereczka i zaglądają sobie w usta za każdym razem, kiedy wchodzą do klozetu, żeby sprawdzić, czy im się nie zrobiła jakaś dziurka.
W zamyśleniu przeczesała ręką włosy: długie i rude czy może raczej kasztanowe.
- Wyobraź sobie, że się z takim całujesz, a on ci od razu: "Proszę szerzej". Koszmarnie monotematyczni faceci!
- To rzeczywiście musiało być okropne - zauważyłam i ponownie napełniłam jej szklankę. - Nie mogłaś zmienić tematu?
Ainsley uniosła prawie nie istniejące brwi, których jeszcze nie zdążyła pomalować.
- Jasne, że nie - odparła. - Udawałam, że mnie to niezmiernie interesuje. No i, oczywiście, nie powiedziałam im, czym się zajmuję. Ci profesjonaliści stają się strasznie drażliwi, kiedy się okazuje, że ktoś wie coś na temat ich pracy. Sama wiesz, jaki jest Peter.
Ainsley lubi robić uszczypliwe uwagi na temat Petera, szczególnie wtedy, gdy nie najlepiej się czuje. Zachowałam się wspaniałomyślnie i nie zareagowałam.
- Lepiej coś zjedz przed wyjściem - poradziłam. - Dobrze mieć coś w żołądku.
- O rany - narzekała Ainsley. - Ja już nie mogę. Jeszcze jeden dzień pełen maszynek i jam ustnych. Nie wydarzyło się nic ciekawego od czasu, kiedy w ubiegłym miesiącu jakaś kobieta odesłała nam szczoteczkę, ponieważ wypadło z niej włosie. Okazało się, że używała proszku do szorowania wanny.
Tak się wciągnęłam w działanie na rzecz Ainsley, gratulując sobie jednocześnie wyższości moralnej nad nią, że nie zauważyłam, jak jest późno, dopóki sama nie zwróciła mi na to uwagi. W firmie produkującej elektryczne szczoteczki do zębów nikt się nie przejmuje, o której przychodzisz, ale moja firma uważa się za punktualną. Musiałam zrezygnować z jajka, wypić duszkiem szklankę mleka i zjeść zimne płatki, po których, wiedziałam o tym dobrze, będę głodna na długo przed przerwą na lunch. Zjadłam kawałek chleba i podczas gdy Ainsley przyglądała mi się w chorobliwym milczeniu, chwyciłam torebkę i wybiegłam, zostawiając jej zamknięcie mieszkania.
Mieszkamy w jednej ze starszych i lepszych dzielnic na górnym piętrze dużego domu, w czymś, co kiedyś mogło być pomieszczeniem dla służby. To znaczy, że od drzwi frontowych dzielą nas dwa odcinki schodów: wyższy - wąski i śliski, oraz niższy - wprawdzie szeroki i wyłożony chodnikiem, ale za to z obruszonymi prętami, które p