Kosmowska, Barbara

Gobelin
29,90 zł
Do koszykaNiedostępny
Myślinki
32,90 zł
Do koszykaNiedostępny
Niebieski autobus

Niebieski autobus

Recenzje: Miśka Pietkiewicz, bohaterka najnowszej powieści Barbary Kosmowskiej - autorki Terenu prywatnego - mogłaby wyzwolić się z dusznej atmosfery rodzinnego domu na prowincji, przesyconej oparami samogonowych marzeń o lepszym życiu. Mogłaby wykupić bilet w jedną stronę, raz na zawsze zamykając za sobą bramy do kłopotliwego dzieciństwa. I wspinać się po szczeblach uniwersyteckiej kariery. Ale tak byłoby zbyt prosto… "Potem, gdy autobus z rykiem silnika przyśpieszył na gładkim asfalcie, zrozumiałam, że poza ręcznikiem i smalcem, poza skróconą spódnicą, Najświętszą Panienką i butelką samogonki "na wszelki wypadek", wiozę w swej skromnej torbie pamięć wszystkiego, co było. I niczego nie zaczynam od nowa, bo wszystko we mnie trwa".Dlaczego po przeczytaniu Basi Kosmowskiej zapragnąłem śpiewać Okudżawę? "Co było, nie wróci i szaty rozdzierać na próżno…" A jednak. W Niebieskim autobusie - podobnie jak u legendarnego barda - powroty okazują się możliwe. Choć wszystko jest tu delikatne i ni...

23,90 zł
Do koszykaNiedostępny
Prowincja

Prowincja

Fragment tekstu: 1 Siedziałam w bujanym fotelu, mocno zużytym przez pierwszego właściciela - wuja Freda. Wprawiłam mebel w wahadłowy ruch, nieznacznie rozlewając bezcenne krople Ballantine's, i zaczynałam rozumieć, dlaczego wuj Fred regularnie "zachlewał się w trzy dupy" - jak niewybrednie mawiała ciotka Miłka, kierowniczka myjni butelek. Otóż wuj się zachlewał, gdyż było to jedyne zajęcie pozwalające mu komfortowo przetrwać czas, który nazywał "zejściem z afisza".Tylko raz wspomniał o tym nieszczęsnym "afiszu". Trzeba wiedzieć, że wuj Fred urodził się aktorem, o czym praktyczna i pozbawiona wyczucia artystycznego ciotka Miłka nie miała pojęcia. Zgarnęła cały jego talent na własny użytek, co spowodowało, że wuj, chciał nie chciał, został najpierw księgowym, a potem emerytowanym księgowym. Traktował to zajęcie jako upokarzającą życiową konieczność, a w wolnych chwilach grał w tajemnicy przed ciotką i całym światem swą pierwszoplanową rolę amanta-męża. Nawet podczas obliczania sald, ro...

29,00 zł
Do koszykaNiedostępny
Prowincja (oprawa twarda z obwolutą)

Prowincja (oprawa twarda z obwolutą)

Fragment tekstu:1 Siedziałam w bujanym fotelu, mocno zużytym przez pierwszego właściciela - wuja Freda. Wprawiłam mebel w wahadłowy ruch, nieznacznie rozlewając bezcenne krople Ballantine's, i zaczynałam rozumieć, dlaczego wuj Fred regularnie "zachlewał się w trzy dupy" - jak niewybrednie mawiała ciotka Miłka, kierowniczka myjni butelek. Otóż wuj się zachlewał, gdyż było to jedyne zajęcie pozwalające mu komfortowo przetrwać czas, który nazywał "zejściem z afisza".Tylko raz wspomniał o tym nieszczęsnym "afiszu". Trzeba wiedzieć, że wuj Fred urodził się aktorem, o czym praktyczna i pozbawiona wyczucia artystycznego ciotka Miłka nie miała pojęcia. Zgarnęła cały jego talent na własny użytek, co spowodowało, że wuj, chciał nie chciał, został najpierw księgowym, a potem emerytowanym księgowym. Traktował to zajęcie jako upokarzającą życiową konieczność, a w wolnych chwilach grał w tajemnicy przed ciotką i całym światem swą pierwszoplanową rolę amanta-męża. Nawet podczas obliczania sald, robi...

45,00 zł
Do koszykaNiedostępny
W górę rzeki

W górę rzeki

Fragment tekstu: Kosmosowi 1 Na pogrzebie Marka nie płakałam. Nie płakałam podczas jego choroby ani wcześniej, gdy jeszcze nierówno oddychał pod lekką kołdrą, ale było wiadomo, że nie zrobimy wspólnie żadnej z tych rzeczy, które, starannie zaplanowane, odkładaliśmy na bliżej nieokreślone potem. Jakby marzenia niczym nie różniły się od pięknie wyprasowanych koszul trzymanych w szafie na szczególną okazję, żeby nie powiedzieć "na ostatnią godzinę". Albo jakby stanowiły zapobiegliwy zapas mydła lawendowego. Lub jakąś bezcenną kolekcję znaczków, którą trzeba schować przed wścibskimi dziećmi sąsiadów.Schowałam więc te niby-koszule, niby-mydła i niby-znaczki. Wyrzuciłam je poza siebie, starannie usunęłam z mieszkania, aby Marek przypadkiem nie zauważył ich podczas samotnych długich dni umierania. Pozostaliśmy bez marzeń, a w domu zrobiło się bardziej przestronnie. Łucja, nasza córka, skarżyła się nawet, że jest zbyt pusto, i często przynosiła kwiaty - do czasu, gdy się okazało, że kradła ...

25,00 zł
Do koszykaNiedostępny