Dziennik bez dat

  • szt.
  • Cena katalogowa: 39,00 zł
  • Rabat: -23,40 zł (60 %)
  • 15,60 zł

Uwaga! Książka posiada lekkie rysy na okładce.

 

Dziennik bez dat Grzegorza Musiała jest artystyczną i ideową kontynuacją wydanego w 2000 roku Dziennika z Iowa - wyróżnionego  w konkursie Fundacji Kultury i bardzo dobrze przyjętego przez krytykę. Dziennik bez dat - obejmujący zapiski z lat 1990-2004 (z paroletnią przerwą w połowie lat dziwięćdziesiątych ubiegłego wieku) był przez minioną dekadę regularnie publikowany na łamach "Kwartalnika Artystycznego", a w latach 2003/2004 również w dodatku kulturalnym "Życia". Jest on nie tylko typowym dziennikiem polskich spraw tamtego okresu i podróży - po Szkocji, Anglii, Rumunii czy Dominikanie - ale również bogatą w fakty i ludzkie portrety wyprawą w głąb siebie i w głąb czasu. Dziennik... pełen jest niekiedy złośliwych obserwacji ludzi i ich zachowań, zaskakujących point i paradoksów. Do tych ostatnich należy wątek obyczajowy - nie stroniący od analizy tak zwanej subkultury "gejowskiej".

Zadzwonił telefon. Pewien byłem, że to MS. "Przed chwilą otworzyała oczy", usłyszałem spodziewaną wiadomość. "Jesteś lekarzem. Ty swoją matkę żywcem grzebiesz". Runąłem do samochodu, chwyciwszy po drodze latarkę. Była godzina szczytu i nie mogłem liczyć na to, że potoki aut rozstąpią się jak Morze Czerwone. A rozstąpiły się. Może teraz, gdy już pewnie zagważdżają trumnę, modliłem się do medalika z Rue du Bac żarliwiej niż wtedy, gdy prosiłem o zdrowie mamy. Wpadłem do kaplicy w chwili, gdy zamykano trumnę. MS stała obok, uśmiechnięta drwiaco. "Witaj... matkobójco...". Uniosłem wieko. Grabarz tylko machnął ręką, wziął robotników na stronę i coś do nich zaszeptał, pokzując na nas. Pokiwali głowami. "Jest reakcja źrenic!? - krzyczałem, potrząsając latarką. - Nie ma! Jest reakcja rogówkowa? Nie ma! jest sztywność obręczy barkowej? Jest!..." Oczy mamy patrzyły na mnie nieruchomymi źrenicami. Z twarzy MS nie schodził lekceważący uśmiech. Nie protestowała, gdy trumnę zakręcono śrubami. Ze schyloną głową, pobrzękując torbą i mówiąc coś do siebi, zamykała kondukt, który się wkrótce uformował. W nocy obudził mnie telefon. Pijacki głos grabarza: "O...ona rozkopuje grób. Panie, zrób pan coś... Ja żem jeszcze czegoś taakiego nie widział".

Rok wydania: 2005
Stron: 400
Oprawa: broszurowa
Format: 125x195
Pakowanie: 20