Tożsamość a cykl życia

  • szt.
  • 29,90 zł
  • Niedostępny

Zbiór artykułów omawiających zagadnienie, jakim jest jedność ludzkiego cyklu życia i specyficznej dynamiki każdej z jego faz, tak jak to przedstawiają prawa indywidualnego rozwoju i społecznej organizacji. Książka wytycza ścieżkę do psychoanalitycznej teorii rozwoju społecznego, usiłując zbliżyć się do zmieniającego się etosu okresów historycznych z punktu widzenia obserwacji klinicznej. Praca ta ukazuje tendencje zmierzające do sformułowania wniosków prezentujących wzajemne oddziaływanie historii życia z historią, pokazując, w jaki sposób obserwacje kliniczne i twierdzenia są równolegle kierowane przez pewne dostrzegalne procesy historyczne.

Rok wydania: 2004
Stron: 172
Oprawa: broszura
Format: 145/205
Pakowanie: 30
Tłumacz: Mateusz Żywicki

Fragment tekstu:

PRZEDMOWY

Niniejszy zbiór esejów ukazał się po raz pierwszy w 1959 roku w cyklu "Psychological Issues", nakładem International Universities Press. Odniesienia do "wyniku psychologicznego" (psychological issue) na początku i na końcu poniższej oryginalnej przedmowy są nawiązaniem do tej publikacji.

 

PRZEDMOWA 1 (1959)

Republikacja wybranych esejów wymaga zwykle ważnego uzasadnienia. Prezentowany zbiór zawiera teksty, które są poszukiwane jako materiał źródłowy; jest to zapotrzebowanie pochodzące z wielu dziedzin zawodowych, jak wskazuje na to "wynik psychologiczny".
Tytuł wyraża wszechobecny temat, czyli jedność cyklu ludzkiego życia i specyficznej dynamiki każdego z jego stadiów, tak jak jest to uwarunkowane przez indywidualny rozwój i społeczną organizację. W psychoanalizie ten temat dotyczył jak dotychczas tylko dzieciństwa i kilka prac nie może uczynić więcej, niż tylko naszkicować specyficzne psychospołeczne zadanie młodości, a konkretnie formowanie tożsamości ego, oraz wytyczyć zarys pracy, która musi być jeszcze wykonana.
Charakter moich prac wyjaśnia ich zmienne przywiązanie do teorii. Pierwsza z nich (wybór not klinicznych, które są antydatowane i w rzeczywistości stanowiły materiał źródłowy będący podstawą mojej książki Dzieciństwo i społeczeństwo) obrazuje tę kombinację terapeutycznych obserwacji i refleksji z "zastosowanej" pracy, która skłania klinicystę do przemyślenia swych przesłanek. Zastosowanie nie oznacza tutaj jedynie użycia psychoanalitycznych hipotez w innych dziedzinach, takich jak edukacja Indian, analiza wpływu wojny i długotrwałe badania dziecka, lecz dzielenie warunków obserwacji w tych dziedzinach. Klinicysta wykorzystuje takie rzadkie możliwości, aby zgłębić daną teorię i pracować zgodnie z jej duchem; teoria przenika jego obserwacyjną praktykę i stopniowo staje się oczywiste, że ponadkliniczne zastosowanie prowadzi do nowego spojrzenia na samą teorię kliniczną.
Rozprawa "Rozwój i kryzysy zdrowej osobowości" zawdzięcza swe istnienie innemu wyzwaniu. Grupa ekspertów w dziedzinie rozwoju dziecka, która na zlecenie U.S. Children's Bureau przygotowała na White House Conference w 1950 roku prezentację potwierdzonych faktów i inspirujących teorii odnoszących się do zdrowia psychicznego w dzieciństwie, skierowała do autora jako klinicysty i obywatela pytanie, czy mógłby przy tej okazji ponownie przedstawić swe przemyślenia zawarte w książce Dzieciństwo i społeczeństwo dotyczące rozwoju zdrowej osobowości. Autor odrzucił swe obawy w kwestii teoretycznej niedojrzałości i możliwych niewłaściwych zastosowań schematu normalności i z pomocą Joan Erikson (matki i zarazem nauczyciela) opracował niektóre kliniczne wglądy. Wgląd stanowi oczywiście integralną część pracy klinicysty, jednak gdy jest opracowywany w formie pisemnej, musi zawierać (a nie pomijać) weryfikowalną wiedzę, logiczną teorię i metodę terapeutyczną, będące do dyspozycji klinicysty (Erikson, 1958b). Rozprawa zamieszczona w tym tomie w takiej właśnie postaci została przedstawiona grupie badawczej przygotowującej White House Conference. Jednakże wyróżniłem w niej pewne punkty, które, jak wynika z doświadczenia, bywają ignorowane, podczas gdy kilka nowych odniesień, ku którym skłania się ona, stanowi ostrzeżenie przed błędnymi zastosowaniami.
"Zagadnienie tożsamości ego" zostało zaadresowane do zupełnie innego grona czytelników. Komitet programowy American Psychoanalytic Association poprosił mnie o omówienie tego zagadnienia podczas jednego z zimowych spotkań. Odniesienia zarówno do teorii psychoanalitycznej, jak i do techniki terapeutycznej są naturalnie w tym eseju liczniejsze, chociaż jak zwykle kwestie metapsychologiczne pozostawiłem ekspertom w tego rodzaju myśleniu.
Jednak bez względu na wszystkie różnice zebrane tutaj rozprawy prezentują trzy kroki w myśleniu klinicznym: stopniowo zawężają one sporną kwetię rozwoju psychospołecznego od ogólnych wniosków klinicznych do pierwszego zarysu stadiów psychospołecznych i ostatecznie do bardziej szczegółowego opisu jednego stadium, a konkretnie - adolescencji. Przyszłe badania muszą być zogniskowane na porównaniu analizowanych stadiów, co ostatecznie powinno doprowadzić do zrozumienia całego cyklu życia.
Badacze zajmujący się innymi dziedzinami znajdą w mej bibliografii odnośniki do spotkań interdyscyplinarnych, w których moje koncepcje zostały omówione i przedstawione (Erikson, 1951a, 1953, 1955a, 1955b, 1956, 1958c; Erikson, Erikson, 1957). Obecnie, gdy bezpośrednia ustna komunikacja interdyscyplinarna i ponadkontynentalna coraz częściej zastępuje indywidualną pracę z książką, nieunikniona jest pewna powtarzalność z odpowiednimi wariacjami. W swoich książkach Dzieciństwo i społeczeństwo (1950a) oraz Young Man Luther (1958a) opisałem, w jakim stopniu sam byłem zdolny dokonać integracji klinicznych i wykorzystać zastosowane podejścia. Jednakże psychoanalityk kliniczny zauważy, że dopiero w następnych latach zacząłem się poważnie zajmować problemami dowodu klinicznego (1954, 1958b) i metodą terapeutyczną w świetle naszej rozwiniętej świadomości historycznej. Także pod tym względem ta monografia, będąca odtworzeniem przewodnika klinicysty, w rzeczywistości przedstawia wciąż otwarte zagadnienie "psychologicznego wyniku".

 

PRZEDMOWA 2 (1979)

Jeżeli dokonana na końcu lat pięćdziesiątych reedycja wybranych esejów napisanych w dwóch wcześniejszych dekadach wymagała "ważnego uzasadnienia", to cóż mogę napisać w przedmowie do ponownego wydania tej samej publikacji w roku 1979? Niektóre przedstawione tu rozprawy zostały włączone do książki Identity: Youth and Crisis (1968). Mój wydawca zapewne wie, co robi, gdy rozważa wciąż aktualne "ważne uzasadnienie", na które powołałem się w Przedmowie 1, a mianowicie że wydaje się istnieć stałe zapotrzebowanie na właśnie taką kompilację tych wczesnych esejów. Mogę jedynie potwierdzić: wydaje się, że wymowa tego, co nazwałem "przewodnikiem pracownika klinicznego", zachowała pewien szczególny urok dla instruktorów i badaczy w różnych dziedzinach i w wielu krajach. Być może oryginalne obserwacje owocujące rozpoznaniem nowego kontekstualnego pokrewieństwa zjawisk traktowanych poprzednio jako odizolowane mogą prowadzić do tego, co jeden z moich przyjaciół nazwał autentycznością ekspresji, która jest warta poznania, nawet jeżeli pewne konceptualne szczegóły wciąż funkcjonują jako szeroko otwarte.
Do pierwszego wydania i z zamiarem publikacji w kolejnych tomach "Psychological Issues" mój przyjaciel, David Rapaport, dostarczył długie wprowadzenie - A Historical Survey of Psychoanalytic Ego Psychology (1957-1958). Sięgając do początków myśli Freuda, podzielił on historię psychologii ego na cztery fazy, z których pierwsza kończy się w 1897 roku, a ostatnia zaczyna się w latach trzydziestych głównymi pracami Anny Freud (1936) i Heinza Hartmanna (1939). Rapaport sporządził mapę tych faz z godną podziwu szczegółowością; owe eseje stały się trwałą i niezależną częścią jego życiowej pracy, studiowanej teraz przez czytelników, która może częściowo pokrywać się z tym dziełem, lecz nie jest z nim całkowicie zbieżna. Wielki nacisk Rapaporta na historyczne i terminologiczne szczegóły nie jest w rzeczywistości - jak zdecydowaliśmy ja i mój wydawca - konieczny i może być dezorientujący dla wielu czytelników, którzy chcieliby przede wszystkim osiągnąć podstawowe zrozumienie związku pomiędzy psychologią ego moich czasów a rozwijaną przeze mnie teorią rozwoju psychospołecznego. Zdecydowaliśmy się zatem wyłączyć ogromny esej Rapaporta z tego wznowienia.
Chciałbym jednakże przytoczyć z wdzięcznością niektóre z jego końcowych sugestii odnośnie do miejsca moich sformułowań w strukturze psychologii ego:

Teoria adaptacji Hartmanna zawiera zgeneralizowaną teorię relacji z rzeczywistością, która podkreśla szczególną rolę relacji społecznych (Hartmann, 1939; Hartmann, Kris, 1945; Hartmann, Kris, Loewenstein, 1951). Wciąż nie dostarcza to specyficznej i zróżnicowanej teorii psychospołecznej. […]
Erikson skupia się na epigenezie ego (Erikson, 1937, 1940a), na teorii związków z rzeczywistością (1945), a szczególnie na opracowaniu teorii roli rzeczywistości społecznej (1950b), a są one jądrem jego psychospołecznej teorii rozwoju (1950a), która uzupełnia Freudowską teorię trzeciej fazy i dotyczące jej opracowanie Hartmanna.
Teoria Eriksona nakreśla  następstwo faz epigenezy ego (1950b), a więc uszczegóławia pojęcie rozwoju autonomicznego ego Hartmanna, które generalizuje koncepcję Freuda dotyczącą rozwoju lęku.
Owo następstwo faz rozwoju ego jest zgodne z fazami rozwoju libido (1950a, rozdz. 2) i wykracza poza nie, obejmując  cały cykl życia (rozdz. 7). Jest to pierwsza koncepcja w historii teorii psychoanalitycznej, która obejmuje te fazy cyklu życia, które są zwyczajowo określane jednym pojęciem dojrzałości genitalnej i które dostarczają narzędzi do ich badania. […]
Rozstrzygająca charakterystyka omawianej psychospołecznej teorii rozwoju ego i teorii adaptacji Hartmanna (w przeciwieństwie do teorii "kulturowych") jest taka, że oferują one konceptualne wyjaśnienie społecznego rozwoju jednostki poprzez nakreślanie ujawniania się  genetycznie społecznego charakteru ludzkiej jednostki w jej kolejnych kontaktach ze środowiskiem społecznym w każdej fazie epigenezy. Nie sądzi się zatem, że normy społeczne są zaszczepiane genetycznie aspołecznej jednostce poprzez dyscyplinę i socjalizację, lecz że społeczeństwo, w którym rodzi się jednostka, czyni ją swym członkiem poprzez wpływanie na  sposób, w   jaki rozwiązuje ona zadania specyficzne dla każdej fazy jej epigenetycznego rozwoju. […]
Erikson w swej teorii (podobnie jak Freud) sięga do fenomenologicznych, szczególnie klinicznych psychoanalitycznych i ogólnie psychoanalityczno-psychologicznych propozycji bez ich systematycznego zróżnicowania. Odpowiednio, konceptualny status pojęć tej teorii jest do tej pory niejasny. Jej usystematyzowanie i wyjaśnienie konceptualnego statusu zawartych w niej pojęć jest dla psychologii ego zadaniem na przyszłość.
Praca Eriksona stanowi kontynuację teorii Freuda, a podejścia ich oraz Hartmanna są zgodne i wzajemnie komplementarne. Erikson wciąż w wyraźny sposób łączył swą teorię głównie z pojęciami psychologii id Freuda, w mniejszym stopniu z Freudowskimi pojęciami psychologii ego i jedynie nieznacznie z teorią Hartmanna. Podobnie Hartmann nie próbował sformułować związku pomiędzy swą teorią a teorią Eriksona. W tym zakresie psychologia ego powinna dokonać integracji.

Powyższe fragmenty z pewnością stanowią życzliwy przegląd teoretycznej unifikacji, którą sformułowałem w trzech esejach. To, co nawet Rapaport w zakończeniu charakteryzuje jako niejasny teoretyczny status pojęć mojej koncepcji, stosuje się najbardziej znacząco do pojęcia centralnego dla tej publikacji, lecz mniej ważnego w mojej dalszej pracy, a konkretnie do tożsamości ego. Jest tak dlatego, że niniejszy przewodnik w spornych kwestiach tożsamości i cyklu życia jest oparty nie tylko na istniejącej psychologii ego, lecz, jak przelotnie zaznacza Rapaport, prowadzi do psychoanalitycznej teorii rozwoju psychospołecznego w jej obecnej postaci, której szkic niedawno nakreśliłem na prośbę National Institute of Mental Health. Idąc dalej, ta orientacja psychospołeczna stała się częścią historycznej orientacji, która zmusiła nas do spojrzenia na funkcjonowanie ego (podobnie jak do prób, by uchwycić naturę tego, co nazywaliśmy "ego") jako na procesy podlegające relatywności historycznej. Ta tendencja była już widoczna w moich książkach Dzieciństwo i społeczeństwo (1950a) oraz Young Man Luther (1958a), które zostały opublikowane podczas pracy nad tą monografią.
Jak wynika z wprowadzającego eseju, ta publikacja jest pierwszą poszukującą próbą zbliżenia się do zmiennego etosu okresów historycznych z punktu widzenia obserwacji klinicznej. Może to jednak oznaczać tylko podsumowanie (czasami raczej jednostronne) symptomatologii niektórych zaburzeń psychologicznych, które podczas danego okresu przeważają u znacznej mniejszości populacji, a więc reprezentują epidemiologiczny odpowiednik dominującego etosu wzorców uspołecznienia i produktywności w danym okresie. Do zagadnienia, jak wytłumaczyć równowagę sił inspirujących i destrukcyjnych charakterystycznych dla konkretnego czasu historycznego, byłem zdolny zbliżyć się jedynie w niektórych późniejszych pracach biograficznych, które opisują interakcje genialnych przywódców z ich czasami. Przykładem może być Gandhi, który w średnim wieku wziął w swoje ręce losy Indii (1969), oraz Jefferson, który odegrał znaczącą rolę w czasach zagrożenia amerykańskiej tożsamości (1974). Wzajemne powiązania stylów indywidualności i grupowości we wzorcach życia codziennego są z kolei przedstawione w książce na temat zabawy, rytualizacji i polityki (1977).
Można powiedzieć, że cała ta praca zmierza do wniosków dotyczących wzajemnego komplementarnego oddziaływania cyklu życia z historią. Należy zauważyć, że wnikliwe obserwacje kliniczne i wnioski są równolegle kierowane przez pewne dostrzegalne procesy historyczne. Rozważanie każdego tematu życiowego, takiego jak tożsamość, może być oparte na motywach wynikających z naszej własnej  osobistej historii. Miałem okazję to naszkicować w autobiograficznej części eseju (1975), w której dołączyłem do grona osób specjalizujących się w różnych dziedzinach, dzieląc z nimi refleksje dotyczące źródeł koncepcji zdecydowanie odnoszącej się do naszego życia osobistego i zawodowego. Jednakże zarazem  terapeutyczny i teoretyczny aspekt zagadnienia przedstawiony powyżej przez Rapaporta i uzasadniony poniżej w moich opisach przypadków klinicznych był silnie skupiony zarówno na potrzebie pojęcia tożsamości, jak i na niezapomnianym zjawisku  historycznego pogłębienia problemów tożsamości u młodzieży z lat sześćdziesiątych (1963).
Jednak ponowne wydanie tej publikacji koncentruje się na temacie fundamentalnym dla wszystkich tych perspektyw, czyli na miejscu tożsamości psychospołecznej w ramach rozwojowej logiki ludzkiego cyklu życia w ujęciu typowym dla lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku.

 


1
ROZWÓJ EGO A PRZEMIANA HISTORYCZNA[ NOTY KLINICZNE

Ludzie, których łączy kultura, okres historyczny czy cel gospodarczy, mają wspólne wyobrażenia dobra i zła. Te nieskończenie urozmaicone wyobrażenia, istniejące w formie modeli społecznych - ustalonych prototypów dobra i zła - odzwierciedlają nieuchwytną naturę zmiany historycznej i zakładają decydującą konkretność w rozwoju ego każdej jednostki. Psychoanalityczna psychologia ego nie odniosła się do tej konkretności z wystarczającą teoretyczną określonością. Z drugiej strony, badacze historii wciąż ignorują proste fakty, że wszystkich nas rodzą matki, że każdy był kiedyś dzieckiem, że ludzie i narody muszą najpierw zaistnieć w "kołyskach", a społeczeństwo składa się z jednostek rozwijających się i z dzieci stających się rodzicami.
Tylko psychoanaliza wraz z nauką społeczną może ostatecznie sporządzić wykres cyklu życia, od początku do końca splecionego z historią społeczeństwa. Niniejszy zbiór not klinicznych prezentuje zagadnienia i teoretyczne rozważania dotyczące relacji ego dziecka z bieżącymi prototypami historycznymi.

 

TOŻSAMOŚĆ GRUPOWA A TOŻSAMOŚĆ EGO

1

Początkowe sformułowania Freuda dotyczące ego i jego związku ze społeczeństwem z konieczności były zależne od tendencji dominującej w jego analitycznych rozważaniach traktujących o socjologicznych formułach ówczesnej epoki. Fakt, że Freud podczas swych pierwszych dyskusji psychologicznych powoływał się na postrewolucyjnego francuskiego socjologa Le Bona, wpłynął na późniejsze dyskusje psychoanalityczne na temat różnorodności ludzi. Jak zauważył Freud, "masy" Le Bona są społecznością odprężenia, niezaradnymi tłumami cieszącymi się anarchią zachodzącą pomiędzy dwoma stadiami rozwojowymi społeczeństwa i - w najlepszym czy w najgorszym razie - zbiorowiskami kierowanymi przez przywódców. Takie zbiorowiska istnieją; ich definicja pozostaje bez zmian. Niemniej jednak wciąż obserwujemy szeroki rozłam pomiędzy tymi socjologicznymi obserwacjami a materiałem udokumentowanym przez metodę psychoanalityczną, czyli indywidualnymi historiami odtworzonymi na podstawie przejawów przeniesień i przeciwprzeniesień w terapeutycznym układzie ŕ deux. Wynikający z tego metodologiczny wyłom stworzył w myśli psychoanalitycznej sztuczny podział pomiędzy jednostką w obrębie jej rodziny (albo otoczoną przez projekcje jej układu rodzinnego w zewnętrznym świecie) a jednostką w masie, zanurzoną w "niewyraźnym skupisku" ludzi1. Zjawisko to i wynikająca z niego koncepcja  organizacji społecznej oraz jej związek z jednostkowym ego było więc przez długi czas odłożone do szuflady dzięki wszechobecnym przyczynkom do istnienia "czynników społecznych".
Zazwyczaj koncepcja ego była opisywana we wcześniejszych definicjach jej lepiej znanych przeciwieństw: biologicznego id i socjologicznych mas. Ego, indywidualne centrum zorganizowanego doświadczenia i przyczynowego planowania, znosiło zarówno zagrożenia anarchii pierwotnych instynktów, jak i bezprawia ducha zbiorowości. Można powiedzieć, że podczas gdy Kant wskazywał jako źródła moralności "niebo gwiaździste nad sobą" i "prawo moralne w sobie", wczesny Freud umieszczał swoje bojaźliwe ego pomiędzy "id w sobie" i "tłumem wokół siebie".
Aby wziąć pod uwagę wątpliwą moralność otaczającą człowieka, Freud ustanowił w obrębie ego ego idealne, czyli superego. Z początku nacisk został położony na obcy twór narzucony ego. Superego, jak wskazywał Freud, jest internalizacją wszystkich zakazów, przed którymi musi się uginać ego. Jest siłą wpajane dziecku (von aussen ausfgenötigt) przez krytyczny wpływ rodziców, a później przez zawodowych wychowawców, którzy dla wczesnego Freuda byli mglistym tłumem tworzącym "milieu" i "opinię publiczną" (Freud, 1914).
Wobec tak potężnej dezaprobaty dla początkowego stanu dziecięcej, naiwnej miłości do samego siebie (self-love) dziecko szuka kompromisu. Poszukuje modeli, do których może się porównać, oraz szczęścia w próbach upodabniania się do nich. Gdy mu się to udaje, osiąga szacunek dla samego siebie: niezbyt przekonujący substytut swego pierwotnego narcyzmu i poczucia omnipotencji.
Te wczesne modele pojęciowe nigdy nie przestały określać kierunku dyskusji i celów praktyki w psychoanalizie klinicznej2. Jednakże ogniskowa badania psychoanalitycznego przesunęła się w stronę bogactwa zagadnień genetycznych. Od badania rozproszenia ego w bezimiennym tłumie czy w tłumie z przywódcą zwróciliśmy się ku zagadnieniu początku dziecięcego ego w zorganizowanym życiu społecznym. Zamiast podkreślać to, czego organizacja społeczna odmawia dziecku, chcielibyśmy wyjaśnić, co przede wszystkim może ona mu dać, jak trzyma je przy życiu i jak, w szczególny sposób zarządzając jego potrzebami, kieruje je w stronę swojego specyficznego trybu życia. Zamiast przyjmować triadę edypalną jako nieredukowalny schemat irracjonalnego postępowania człowieka, dążymy do większej konkretyzacji, badając, w jaki sposób organizacja społeczna współdeterminuje strukturę rodziny. Jak powiedział Freud pod koniec życia: "[…] przy tym zaś [w superego] do głosu dochodzą nie tylko osobiste cechy rodziców, lecz także to wszystko, co zdeterminowało ich samych, tendencje i wymogi sytuacji społecznej, w której żyją, dyspozycje i tradycje rasy, z której się wywodzą" (1938, s. 155).


2

Freud wykazał, że seksualność zaczyna się w momencie narodzin; udostępnił nam również narzędzia pozwalające zademonstrować fakt, że życie społeczne rozpoczyna się wraz z początkiem życia każdej jednostki.
Niektórzy naukowcy zastosowali te narzędzia do badań tzw. społeczeństw prymitywnych, w których wychowywanie dziecka jest zintegrowane z dobrze określonym systemem ekonomicznym oraz małym i statycznym zestawem prototypów społecznych3. Jak udało się nam stwierdzić, szkolenie dziecka w takich grupach jest metodą, dzięki której podstawowe sposoby organizowania przez grupę doświadczenia (czyli jej tożsamość grupowa) są włączane do wczesnych cielesnych doświadczeń dziecka, a poprzez nie do początków ego.
Chciałbym najpierw zobrazować pojęcie tożsamości grupowej, krótko odnosząc się do antropologicznych obserwacji poczynionych przez Mekeela i przeze mnie kilka lat temu. Opisaliśmy, jak na jednym z etapów reedukacji amerykańskiego Indianina tożsamość historyczna Indian z plemienia Siuksów dotycząca obecnie nieistniejących łowców bizonów przeciwstawia się zawodowej i klasowej tożsamości jego reedukatora, pracownika służby cywilnej. Wykazaliśmy, że tożsamości tych grup opierają się na krańcowych różnicach geograficznych i historycznych perspektyw (zbiorowa czasoprzestrzeń ego) oraz na radykalnych różnicach celów i środków ekonomicznych (zbiorowy plan życiowy).
W pozostałościach tożsamości Siuksów prehistoryczna przeszłość jest potężną psychologiczną realnością. Podbite plemię zachowywało się tak, jak gdyby jego plan życiowy zawierał w sobie bierny opór wobec teraźniejszości, niespełniający swej funkcji w reintegracji resztek tożsamości przeszłości ekonomicznej, oraz marzenia o odnowie, w których przyszłość prowadziłaby w przeszłość, czas znowu stałby się ahistoryczny, przestrzeń - nieograniczona, aktywność - nieograniczenie odśrodkowa, a źródła mięsa bizonów - niewyczerpane. Z kolei ich federalni wychowawcy głosili plan życiowy z dośrodkowymi i konkretnymi celami; gospodarstwo, straż pożarna, konto w banku; wszystkie one miały znaczenie w życiowym planie, w którym przeszłość jest pokonana, a pełne zaspokojenie potrzeb w teraźniejszości służy wyższemu standardowi życia w (dotąd odraczanej) przyszłości. Droga do tej przyszłości nie jest zewnętrzną odnową, lecz wewnętrzną reformą.
Oczywiście każdy składnik ludzkiego doświadczenia, przeżywany przez członka jednej grupy i analizowany przez członków obu grup, musi być określony zgodnie ze swym miejscem na współrzędnych tych wzajemnie przenikających się planów.
Prymitywne plemiona są bezpośrednio związane środkami produkcji. Narzędzia są dla nich przedłużeniem ludzkiego ciała. Dzieci w tych grupach partycypują w technicznych i magicznych dążeniach; dla nich ciało i środowisko, dzieciństwo i kultura, mimo że pełne zagrożeń, są jednym światem. Zestaw społecznych prototypów jest mały i statyczny. Współcześnie maszyny z pewnością nie są przedłużeniem ciała, przeciwnie, całe ludzkie organizacje stanowią "przedłużenie maszynerii"; magia służy jedynie więziom pośrednim, a dzieciństwo staje się oddzielną częścią życia z własnym folklorem. Ekspansywność cywilizacji, jej wielowarstwowość i specjalizacja zmusza dzieci, by opierały swe modele ego na sprzecznych, niespójnych i nieautentycznych prototypach.


3

Rozwijające się dziecko musi wyprowadzać ożywiające poczucie realności ze świadomości, że jego jednostkowy sposób władania doświadczeniem (synteza jego ego) stanowi udany wariant tożsamości grupowej oraz jest zgodny z jej czasoprzestrzennym i życiowym planem.
Dziecko, które właśnie odkryło w sobie umiejętność chodzenia, wydaje się popychane do powtarzania i doskonalenia tej czynności nie tylko przez libidinalną przyjemność w sensie freudowskiego erotyzmu ruchowego czy przez potrzebę władzy w sensie zasady pracy Ivesa Hendricka. Staje się również świadome nowego statusu i postawy "tego, który umie chodzić". Z jakimkolwiek zabarwieniem zdarza się to na współrzędnych jego kulturowego planu życia, będzie to "ten, który zajdzie daleko", "ten, który będzie sprawiedliwy" albo "ten, który może zajść za daleko". Bycie "kimś, kto mówi" staje się jednym z wielu kroków w rozwoju dziecka, który przez zgodność między fizyczną władzą i znaczeniem kulturowym, między funkcjonalną przyjemnością i społeczną identyfikacją, przyczynia się do bardziej realistycznego poczucia własnej wartości. Tylko dzięki narcystycznemu potwierdzaniu dziecięcej omnipotencji ta pewność siebie urasta do przekonania, że ego efektywnie zbliża się od namacalnej zbiorowej przyszłości, że rozwija się w jasno określone ego znajdujące się w ramach rzeczywistości społecznej. Chciałbym to poczucie nazwać tożsamością ego oraz określić je jako subiektywne doświadczenie i dynamiczny fakt, jako zjawisko mieszczące się w psychologii grupy i, w ramach tych rozważań, jako przedmiot dociekań klinicznych.
Świadome uczucie  osobistej tożsamości opiera się na dwóch jednocześnie zachodzących procesach: bezpośrednim postrzeganiu swej niezmienności i ciągłości w czasie oraz jednoczesnym postrzeganiu faktu, że inni rozpoznają tę niezmienność i ciągłość. To, co proponuję nazywać tożsamością ego, zawiera więcej niż tylko fakt istnienia komunikowany przez osobistą tożsamość. Zawiera jakość ego tego istnienia.
Zatem tożsamość ego w subiektywnym aspekcie jest świadomością faktu, że istnieje niezmienność i ciągłość syntetyzujących metod ego oraz że te metody skutecznie ochraniają poczucie niezmienności i ciągłości czyjegoś znaczenia dla innych.


4

Zastosowanie przez Freuda współczesnych mu pojęć energii fizycznej w psychologii było krokiem o trudnym do przewidzenia znaczeniu; natomiast wynikowa teoria, że energia ożywiona jest przenoszona, przemieszana i przekształcona na podobieństwo prawa zachowania energii w fizyce, nie może być nam pomocna w klasyfikacji danych, które nauczyliśmy się obserwować.
Pojęcia ego muszą wypełnić tę lukę. Trzeba odnaleźć sieć połączeń pomiędzy wyobrażeniami społecznymi i siłami organizmicznymi, i to nie tylko w takim znaczeniu, że siły i wyobrażenia są ze sobą powiązane. Wzajemne dopełnianie się etosu i ego, tożsamości grupowej i tożsamości ego, kładzie większy wspólny potencjał na rozmieszczenie zarówno syntezy ego, jak i organizacji społecznej.
Gdy Indianin z plemienia Siuksów powodowany wyższym religijnym impulsem przebija małymi patyczkami mięśnie swej klatki piersiowej, przywiązuje patyczki do sznura, sznur do słupa, a następnie niczym w transie tańczy, kołysząc się w przód i w tył i napinając sznur tak, że patyczki rozrywają mu mięśnie, a tryskająca krew spływa po jego ciele, wówczas rozumiemy znaczenie tego szczególnego zachowania. Kieruje przeciwko sobie pierwotne, dlatego energetycznie sfrustrowane dziecięce impulsy. Jest to "fiksacja", którą odkrywamy jako niezwykle istotną dla tożsamości grupowej Siuksów i jego własnego indywidualnego rozwoju4. Ten rytuał przeciwstawia id superego, tak jak to się dzieje w nieudanych rytuałach neurotycznych pacjentów. Ma to podobne znaczenie jak w przypadku Indianina z plemienia Yurok, który po zbliżeniu z kobietą tak długo później przebywa w łaźni, aż staje się wystarczająco gibki, by przepchnąć się przez okrągły otwór w ścianie i skoczyć do lodowatej rzeki; wtedy uważa się znowu za czystego i wystarczająco silnego, by łowić w sieci świętego łososia. Z całą pewnością poczucie własnej wartości i wewnętrzne bezpieczeństwo są w ten sposób odbudowywane przez pokutę. Raz w roku, po założeniu na rzece tamy w celu zgromadzenia zimowych zapasów łososia, Indianie oddają się orgii związków pozamałżeńskich niewymagającej rytuału pokuty. Trudno nam jednak będzie określić stan równowagi między skrajnościami, gdy obiektem uwagi będzie dla nas Indianin zajęty codziennymi czynnościami wynikającymi z rocznego cyklu przyrody. Potrzebna jest nam zależność między przeciwieństwami, oznaki tego, że człowiek zawsze i wszędzie podlega nieustannym zmianom emocjonalnym, przeżywa konflikt wyrażający się w ciągłych wahaniach nastroju, od niepokoju depresyjnego, przez pewien stan pośredni (jak to określił Freud), po znaczącą poprawę samopoczucia (von einer übermässigen Gedrücktheit durch einen gewissen Mittelzustand zu einem erhöhten Wohlbefinden). Jednak czy ten stan pośredni jest tak nieistotny pod względem dynamicznym, że może być definiowany przez określenie, czym nie jest: ani stanem depresyjnym, ani maniakalnym? Zarazem wyraźnie widać, że na polu bitwy ego panuje chwilowy spokój, że superego tymczasowo nie bierze udziału w walce, a id zgodziło się na zawieszenie broni.
Konieczność zdefiniowania względnej równowagi pomiędzy różnymi stanami umysłu stała się niezbędna przy ocenianiu morale podczas wojny. Miałem okazję poczynić kilka obserwacji w jednym z bardziej ekstremalnych środowisk, jakimi są załogi łodzi podwodnych (Erikson, 1940b). Emocjonalna plastyczność i społeczna zaradność zostały tam wystawione na trudną próbę. Heroiczne oczekiwania i falliczno-lokomotoryczne fantazje, z którymi dorastający ochotnik wchodzi w życie jednostki, zderzają się z drobnymi, monotonnymi czynnościami, ograniczoną przestrzenią codziennego doświadczenia oraz ślepą, głuchą i niemą rolą, jakiej wymaga się od niego w akcji. Krańcowa wzajemna zależność pomiędzy załogą i obustronna odpowiedzialność za komfort i życie w przedłużających się warunkach ekstremalnej niewygody szybko wypierają fantazje. Załoga i kapitan żyją w symbiozie, która jest określona nie tylko przez regulamin. Z zaskakującym taktem i wrodzoną mądrością wszyscy godzą się na cichą umowę, dzięki której kapitan staje się mózgiem, systemem sensorycznym i świadomością całego zanurzonego organizmu złożonego z precyzyjnej maszynerii oraz ludzi, dzięki której członkowie załogi mobilizują w sobie mechanizmy kompensacyjne (np. w zbiorowym spożywaniu żywności) pozwalające znieść monotonię, a ponadto być gotowym do niespodziewanej akcji. Takie wzajemne adaptacje do ekstremalnych środowisk mają "znaczenie analityczne" przede wszystkim tam, gdzie można odszukać widoczną regresję do hordy pierwotnej i do rodzaju oralnego letargu. Jednakże gdy zapytamy, dlaczego ludzie wybierają takie życie, dlaczego je znoszą mimo niesamowitej monotonii i zagrażającego niebezpieczeństwa, nie otrzymamy satysfakcjonującej odpowiedzi. W psychiatrycznych rozważaniach rzadko bierze się pod uwagę możliwość (na podstawie istotnych analogii), że jednostki, załogi i grupy zawodowe mogą być regresywne albo motywowane przez latentne homoseksualne czy psychopatyczne tendencje.
Zarówno marynarz załogi łodzi podwodnej, jak i Indianin zajęty swą pracą czy dorastające dziecko mają coś wspólnego z ludźmi, którzy żyją w poczuciu wewnętrznej i zewnętrznej harmonii. Jest to właśnie ów "stan pośredni", który chcielibyśmy zapewnić naszym dzieciom, gdy dorosną, i naszym pacjentom odbudowującym "syntetyczną funkcję ego" (Nunberg, 1931). Jeżeli to osiągną, będą zdrowsi, życiowa gra stanie się dla nich łatwiejsza, seks nabierze wartości, a praca - większego sensu. Stosując pojęcia psychoanalityczne do problemów grupowych, czujemy, że pełniejsze zrozumienie wzajemnego dopełniania się syntezy ego i organizacji społecznej może nam pomóc terapeutycznie ocenić psychologiczny średni zakres, czyli ekspansję i doskonalenie się, co na wszelkich poziomach ludzkiej organizacji jest celem terapeutycznych starań, zarówno społecznych, jak i indywidualnych.

 

PATOLOGIA EGO A ZMIANA HISTORYCZNA

1

Dziecko ma dużo okazji, aby się utożsamiać, mniej lub bardziej eksperymentalnie, z prawdziwymi lub wymyślonymi osobami, ze zwyczajami, cechami, zawodami i ideami. Sytuacje kryzysowe zmuszają je do dokonywania skrajnych wyborów. Jednakże okres historyczny, w którym żyje, oferuje ograniczoną liczbę społecznie znaczących modeli plastycznych kombinacji fragmentów identyfikacji. Ich użyteczność zależy od potrzeb, jakie niesie ze sobą stadium dojrzewania organizmu oraz zwyczaje syntezy właściwe ego.
Rozpaczliwa siła obserwowanych u dziecka symptomów wyraża konieczność obrony rodzącej się tożsamości ego, w której dziecko dostrzega nadzieję na scalenie gwałtownych zmian zachodzących we wszystkich sferach jego życia. To, co obserwatorom wydaje się szczególnie silną manifestacją nagiego instynktu, jest często tylko desperacką obroną, jedynym możliwym sposobem syntezy i sublimacji. Możemy zatem oczekiwać, że młody człowiek odpowie tylko na te terapeutyczne kroki, które pomogą mu spełnić wstępne warunki niezbędne do udanego ukształtowania się jego pierwotnej tożsamości ego. Terapia i poradnictwo mogą próbować zastąpić niepożądane identyfikacje bardziej pożądanymi, ale ogólna struktura tożsamości ego pozostaje niezmieniona5.
Za przykład niech posłuży historia syna byłego niemieckiego żołnierza, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, ponieważ nie mógł zaakceptować nazizmu, a także nie mógł być zaakceptowany przez nazistów. Jego mały synek, mimo że zdążył już wchłonąć i przyswoić sobie nazistowską indoktrynację, gdy przybył do Ameryki, podobnie jak większość dzieci, polubił amerykanizację jak ryba wodę. Jednak stopniowo zrodził się w nim neurotyczny bunt przeciwko wszystkim autorytetom. Jego wypowiedzi o starszym pokoleniu miały oczywiste źródło w ulotkach nazistowskich, których nigdy nie czytał; jego zachowanie było nieświadomym buntem członka Hitlerjugend. Wstępna analiza ujawniła, że chłopiec, identyfikując się ze sloganami Hitlerjugend, identyfikował się, zgodnie z regułą edypalną, z wrogami swego ojca.
Rodzice chłopca zdecydowali się wysłać go do szkoły wojskowej. Spodziewałem się gwałtownego buntu. Jednak gdy wręczono mu mundur i obiecano złote naszywki, gwiazdki i stopień, w zachowaniu chłopca nastąpiła wyraźna zmiana, jak gdyby wojskowe insygnia spowodowały nagły i decydujący przełom w jego wewnętrznej strukturze. Chłopiec był nieświadomym członkiem Hitlerjugend opakowanym w amerykański prototyp ucznia szkoły wojskowej. Ojciec, zwykły cywil, nie był już ani niebezpieczny, ani ważny.
Jednakże był to wciąż ten sam ojciec i związani z nim ojcowie zastępczy, którzy nieświadomymi gestami (Erikson, 1942) (szczególnie mówiąc o niesprawiedliwościach I wojny światowej) utrwalili w chłopcu prototyp wojskowego, będący elementem wielu europejskich tożsamości grupowych, a w niemieckiej mentalności mający szczególne znaczenie jako symbol rozwiniętej prawdziwie niemieckiej tożsamości. Jako historyczne źródło rodzinnej tendencji do identyfikacji, tożsamość wojskowa wciąż nieświadomie trwa w tych, którzy zostali jej pozbawieni w wyniku przekształceń politycznych6.
Bardziej subtelne metody, którymi dzieci są nakłaniane do akceptacji współczesnych lub historycznych postaci jako prototypów dobra i zła, zostały zbadane w niewielkim stopniu. Drobne manifestacje emocji takich jak: miłość, duma, gniew, poczucie winy, lęk, napięcie seksualne (zamiast użytych słów, zamierzonych treści czy ukrytej filozofii) przekazują dziecku zarysy tego, co naprawdę liczy się w tym świecie, na przykład zmienne czasoprzestrzeni jego grupy i perspektywy jego planu życiowego.
Równie niezdefiniowana jest drobna socjoekonomiczna i kulturowa  panika, która dotyczy rodziny, powodując u niektórych regresję do dziecięcego poczucia winy i reakcyjny powrót do bardziej pierwotnych kodeksów moralnych. Gdy różne rodzaje paniki zbiegają się w czasie i dynamice z jednym z psychoseksualnych kryzysów dziecka, biorą udział w determinowaniu jego nerwicy; każda nerwica jest zarazem dzieloną paniką, wyizolowanym lękiem i somatycznym napięciem.
W naszej kulturze winy obserwujemy na przykład, że ilekroć grupy i jednostki postrzegają swój socjoekonomiczny status jako zagrożony, nieświadomie zachowują się tak, jak gdyby wewnętrzne pokusy spowodowały klęskę. W konsekwencji występują nie tylko indywidualne regresje do wczesnego poczucia winy i pokuty, lecz również reakcyjny powrót do zaspokajania i do historycznie wcześniejszych reguł zachowania. Ukryty kodeks moralny staje się bardziej ograniczony, bardziej magiczny, bardziej wykluczający, bardziej nietolerancyjny etc. To, co pacjenci uporczywie opisują jako swoje dziecięce milieu, często jest połączeniem kilku wybranych okresów, w których zbyt wiele jednoczesnych zmian zaowocowało atmosferą paniki.
W przypadku innego, pięcioletniego chłopca, który cierpiał na drgawki spowodowane przypadkowymi doświadczeniami niosącymi agresję i śmierć, idea przemocy nabrała problematycznego znaczenia w wyniku kolei losu jego rodziny. Gdy jego ojciec, wschodnioeuropejski Żyd, miał pięć lat, zamieszkał w East Side w Nowym Jorku, u swoich dziadków, łagodnych i wrażliwych ludzi. Mógł tam przetrwać, narzucając swej dziecięcej tożsamości wizerunek człowieka, który uderza pierwszy. To prawo wbudował także w tożsamość naszego pacjenta, nie zwracając uwagi na to, ile go to kosztowało. Niemniej jednak, gdy osiągnął później umiarkowany sukces ekonomiczny, otworzył sklep na głównej ulicy małego amerykańskiego miasteczka i przeprowadził się do dzielnicy willowej, musiał odwołać swe wcześniejsze instrukcje. Prośbą i groźbą przekonywał swojego zarozumiałego i krnąbrnego syna, że powinien grzecznie traktować klientów swojego ojca. Ta zmiana tożsamości nastąpiła, gdy chłopiec przeżywał fazę falliczno-lokomotoryczną, gdy potrzebował jasnych wskazówek i nowych możliwości ekspresji; był wtedy w podobnym wieku jak jego ojciec, gdy stał się ofiarą migracji. Rodzinna panika ("bądźmy uprzejmi, bo ziemia może się usunąć nam spod nóg"), indywidualny lęk ("jak mogę być grzeczny, jeżeli wszystko, czego się nauczyłem, to jak być twardym, i jeżeli muszę być twardy, by czuć się bezpiecznie?"), edypalny problem kierowania agresji ku ojcu oraz somatyczne napięcie spowodowane przez nieukierunkowaną wściekłość - wszystko to w charakterystyczny sposób wywoływało konflikt zamiast obustronnej regulacji, która powinna zdominować jednoczesne zmiany w organizmie, środowisku i ego. Jego epileptyczna reakcja stała się manifestem.