Angielskie różyczki

  • 83-7298-449-2
  • Autor: Madonna
  • Dostępność: Brak
  • szt.
  • 39,90 zł
  • Niedostępny

Nakład wyczerpany. Nie ma możliwości zakupu książki.

 

Pierwsza z pięciu książek Madonny (www.madonna.com) dla dzieci w każdym wieku… nawet tych dorosłych

Nowy Jork, 15 września 2003, do natychmiastowej wiadomości:

Callaway Editions (www.callaway.com) ma zaszczyt  zaprezentować symultaniczną na całym świecie publikację pierwszej książki dla dzieci autorstwa Madonny, Angielskie Różyczki, historii o rywalizacji
i przyjaźni pomiędzy kilkoma dziewczynkami we współczesnym Londynie. Jest to 48-stronicowa książka w twardej oprawie opatrzona barwnymi ilustracjami, których autorem jest znany i popularny artysta Jeffrey Fulvimari.

W Polsce Angielskie Różyczki pojawią się na księgarskich półkach już w kilka dni po światowej premierze.

Angielskie różyczki to opowieść o czterech jedenastoletnich dziewczynkach: Nicole, Amy, Charlotte i Grace, które są najlepszymi przyjaciółkami. "Można by powiedzieć, że są jak papużki nierozłączki" i "odrobinę zazdroszczą innej dziewczynce z sąsiedztwa" - ślicznej Binah, której, wydawałoby się idealne życie sprawia, że "zielenieją z zazdrości". Jednak, kiedy pulchna, uwielbiająca pumpernikiel wróżka zabiera je w magiczną podróż, zdają sobie sprawę, jak bardzo rzeczywistość różni się od wyobrażeń.

Pisząc tę książkę, Madonna przywołała jedno ze swoich wspomnień z dzieciństwa. Opowiada:  "jako dziecko byłam zawistna wobec innych dziewczynek, zazdrościłam im wielu rzeczy; tego, że miały matki, że były ładniejsze lub bogatsze. Dopiero kiedy dorośniesz, zdajesz sobie sprawę, że pielęgnowanie takich uczuć to tylko strata czasu".

Wydawca Nicholas Callaway mówi: "Te książki są współczesną klasyką, która czerpie
z najlepszych tradycji literatury dziecięcej. Jak w przypadku wszystkich klasyków: bohaterowie staną się waszymi przyjaciółmi i będziecie chcieli do nich wracać i odwiedzać ich wiele razy. To książki, którymi można się delektować i które na długo pozostają w pamięci".
Kontynuuje: "Współpraca z Madonną nad tym projektem opierała się na partnerstwie. Madonna była  kreatywna, z nieomylnym spojrzeniem i całkowicie ukształtowaną wizją końcowego efektu. Teraz wiem, jak osiągnęła swój nieporównywalny do innych sukces - zapracowała na niego, każdego dnia".

Dodaje: "Jeffrey Fulvimari - w swojej pierwszej książce- otrzymał najtrudniejsze ze wszystkich zadań: uzupełnienie opowieści Madonny o wizualną narrację, która jest elegancka, czarująca i na pewno zachwyci dzieci".

Dzięki zaletom ogólnoświatowej premiery Angielskie Różyczki już zapisały się w historii wydawniczej. Książka ukaże się dzisiaj w jednym czasie w trzydziestu językach w ponad stu krajach całego świata. Callaway Editions, z siedzibą w Nowym Jorku, który jest wydawcą oryginalnej wersji i za pośrednictwem Wylie Agency udostępnił prawa do wydania 32 wyróżniającym się wydawnictwom, m.in. Gallimard Press we Francji, Penguin Books for Young Readers w Wielkiej Brytanii, Hans Verlag w Niemczech, Zysk i S-ka Wydawnictwo
 w Polsce.

Wydawnictwo Callaway Editions założone w 1980 roku przez Nicholasa Callawaya jest szeroko znane z  odnoszącej wielkie sukcesy serii Miss Spiker.

Podczas przygotowań i  druku  Angielskich Różyczek zachowano najwyższe standardy
i najnowsze osiągnięcia technik drukarskich.

Angielskie Różyczki są pierwszą z pięciu książek napisanych przez Madonnę dla dzieci. Akcja każdej z nich jest umieszczona w innym czasie i miejscu. Każda prezentuje innych bohaterów,  powołanych do życia przez innych ilustratorów. Wszystkie one różnią się od siebie, ale wszystkie niosą ważne i inspirujące przesłanie dla dzieci w każdym wieku - nawet tych dorosłych.

Druga książka Madonny, Jabłka pana Peabody'ego ukaże się w Stanach Zjednoczonych
10 października 2003 roku.

W Polsce Jabła Pana Peabody'ego - także przed Gwiazdką!
Dokładna data polskiej premiery będzie znana w październiku br.

Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Rok wydania: 2003
Stron: 48+8/ wklejka
Oprawa: twarda
Format: 203/254
Pakowanie: 5

Jeffery Fulvimari to autor ilustracji Angielskich Różyczek.

Urodził się w Akron w stanie Ohio. Studiował sztukę w Cleveland Institute of Art. i Cooper Union w Nowym Jorku.

Ilustracje tego artysty pojawiają się w tak szacownych wydawnictwach, jak: "Vogue", "Harper's Bazar", "British Elle", "Glamour", "Mademoiselle", "Interwiew", "Newsweek", "Details", "Detour", "Travel + Leisure", "Visionaire".

Wielokrotnie otrzymywał zlecenia pracy nad projektami ze świata mody, reklamy telewizyjnej czy kampanii reklamowych na całym świecie na przykład dla: Barney's New York, Kodak, The Museum of Modern Art, Chanem, Stila Cosmetics, Limitem/Express, Neiman-Marcus, The Gap, Ester Laufer, Helmut Lang, Anna Sui, Jill Stuart, Hush Puppies, Guerlain, LIFETIME Television czy Kenneth Cole.

Jeffrey Fulvimari zaprojektował limitowaną wersję puszki Pepsi w Japonii, tworzył animacje dla MTV, Nick and Night oraz VH-1.

Zaprojektowana przez niego okładka z pakietu płyt Ella Fitzgerald - the Complete Songbooks zdobyła Nagrodę Grammy w 1994 w kategorii Najlepsza Okładka Płyty. Stworzył również ilustrację do nowej płyty Tori Amos.

Wywiad z Jeffreyem Fulvimari - autorem ilustracji do Angielskich Różyczek

Opowiedz nam trochę o Twoim stylu i o tym, jak go tworzyłeś.

Jeśli spojrzałbyś na moje szkicowniki, które zapełniłem od szesnastego roku życia, dostrzegłbyś, jak wiele elementów mojej pracy nie zmieniło się. Mój obecny styl ukształtował się podczas wielu lat robienia różnych rzeczy. Nawiązuje on zarówno do sztuki Bena Shahna, jak i Andy'ego Warhola. Ale tak naprawdę to David LaChapelle, mój pierwszy przyjaciel w Nowym Jorku, kiedy przeprowadziłem się do tego miasta, ukierunkował mnie i moją pracę na to, co robię obecnie.

Który artysta miał na Ciebie największy wpływ?

Pierwszymi artystami, których sztuka wywarła na mnie duże wrażenie byli Peter Max i Charles Schulz, choć oczywiście Warhol miał zawsze najistotniejszy wpływ. Zawsze podziwiałem też Walta Disneya, najbardziej za ciepło, jakie miały w sobie jego produkcje. Projektantka Anna Sui, która zatrudniła mnie jako jedna z pierwszych, również silnie zadziałała na mnie i moją sztukę. Ona jest jednym z nielicznych projektantów o ugruntowanej pozycji, którzy są zainteresowani poszukiwaniem młodych talentów.

Masz niesamowity dar tworzenia sztuki, która przemawia do dziewczynek i kobiet. Na czym to polega?

W mojej rodzinie jest wiele kobiet, dorastałem, zdobywając dyplom z tego, co przemawia do kobiet.

W jaki sposób pracujesz?

Zaczynam od szkicu, potem rozrysowuję fragmenty, które następnie skanuję do komputera, gdzie mogę nimi do woli manipulować. Ostatecznie otrzymuję efekt swobodnej, spontanicznej kreski. Ludzie traktują komputer jak zło konieczne, a ja uwielbiam taką pracę.

Angielskie Różyczki są Twoją pierwszą książką dla dzieci. Jakie nowe wyzwania postawiło przed Tobą to zadanie?

Pracując nad tą książką, mogłem wyzwolić całą ekspresję i pogodę ducha, które nie zawsze mogę wyeksponować w pracy, gdy odbiorcą ma być osoba dorosła. Naprawdę poznałem dziewczynki z tej książki. Ilustrowanie jest jak aktorstwo; wcielasz się w postacie, ubierasz je, zastanawiasz się, jak zareagowałby na pewne rzeczy. Po raz pierwszy tak się zaangażowałem, pracując nad Angielskimi Różyczkami. Miałem wrażenie, że są jak moje dzieci, zacząłem dostrzegać, że staję się opiekuńczy wobec nich.

Opowiedz, jak współtworzyłeś tę książkę razem z Madonną i Callaway Editions?

Zarówno z Madonną, jak i Nicholasem Callawayem pracowałem głównie przez Internet. Madonna doskonale wiedziała, czego chce, co mnie wcale nie zdziwiło. Była bardzo specyficznym, a co więcej wspaniałym dyrektorem artystycznym. Nicholas Callaway, ekspert od literatury dziecięcej, był nieustannym źródłem wsparcia, dobrej woli i wielu pomysłów. Rozpoczęliśmy od szkiców roboczych, i cztery różyczki po porostu wyszły spod mojego pióra. Cała praca była okryta tajemnicą, to było coś innego - pracować niemal pod nosem moich przyjaciół, którzy nie mogli nic wiedzieć.

Masz cudowne wyczucie koloru. Skąd się ono bierze?

Mój dobór kolorów jest niemal zawsze przypadkowy. Uwielbiam przypadkowość. Duża część mojej edukacji odbyła się pod okiem profesorów, którzy byli bardzo związani ze szkołą Bauhausa, więc teoria koloru była bardzo istotna.

Czy jesteś zadowolony z efektu pracy nad Angielskimi Różyczkami?

Oczywiście. Praca nad nią przypomniała mi o radości płynącej z rysowania, która przecież była pierwszą rzeczą, która pchnęła mnie do tego, co robię dzisiaj.

Myślisz, że książka zainteresuje również chłopców?

Sądzę, że dziś wiele rzeczy jest ujmowanych zbyt jednoznacznie a ta książka przedstawia wartościową, uniwersalną opowieść, która może być odniesiona do wielu rozmaitych sytuacji i widziana z różnych punktów widzenia.

Jak sądzisz, co zyskają dzieci kiedy przeczytają tę książkę?

Mam nadzieję, że da im ona powód do rozmowy i że zbliży ich do rodziców i nauczycieli. Mam również nadzieję, że spodobają im się moje rysunki i poczują, że stworzyłem świat, który im się podoba.

Chociaż jesteś znany w świecie sztuki, cały czas otacza cię tajemnica. Dlaczego?

Zawsze byłem outsiderem. Najczęściej pracuję sam, mieszkam w lesie, kontaktuję się za pomocą e-maili, najczęściej z Japonii. Japonia to jest to miejsce, w którym powinieneś być, jeśli jesteś ilustratorem. Pracuję tam od dawna, ale to dość trudne pracować tam i jednocześnie mieć swoje miejsce w Nowym Jorku. Myślę jednak, że Amerykanie są nieco skostniali, kiedy rzecz dotyczy rysunku.

Jaką radę dałbyś dzieciom, które chcą wyrosnąć na tak wspaniałych artystów, jakim Ty jesteś?

Nie czekaj, aż ktoś Cię zatrudni, zacznij od razu rysować, jakby to była Twoja praca. Idź prosto na szczyt. Poddaj się najsurowszej krytyce i odrzuceniu i przywyknij do tego, bo nigdy, przenigdy się od nich nie uwolnisz, im szybciej się uodpornisz, tym lepiej.

Jak spoglądasz na swój sukces?

Zawsze było dla mnie jasne, że to jest harówka dzień po dniu. Rysowanie to taka sama praca, jak każda inna. Czasami jest to bardzo, bardzo zabawne, ale znacznie częściej jest to poważne zajęcie, które niesie odpowiedzialność i zobowiązania. Tak, to jest mój spełniony sen i zazwyczaj jestem szczęśliwy, ale zawsze jest też ta druga strona medalu.